Brzmi cudownie prawda? A teraz inaczej:
Gwiazdkowa Kraina to miejsce, gdzie cały rok trwa boże narodzenie. W miasteczku mieszka mnóstwo dzieci, które śmieją się ukazując rzędy ostrych jak igły zębów oraz czarne jak atrament języki... Całymi dniami bawią się siekierami i innymi ciekawymi narzędziami i jedzą słodycze, a ich (nie)życie to
wieczna beztroska bo nie mają tam żadnych problemów ani obowiązków! (No, może oprócz tego że chyba nie do końca żyją, ale tego nie są raczej świadome)Na środku miasteczka stoi ogromna choinka oświetlona tysiącami światełem i ubrana w spreparowane głowy ciekawskich, którzy trafili za daleko...
Jest różnica prawda? Twórcą tego świata jest Charlie Manx i jest przekonany, że to co robi, jest jego świętym obowiązkiem. Ale chyba nie tak do końca jest to dobry uczynek.
Czarny humor towarzyszy nam od początku do końca, a jedno z trafniejszych określeń jakie mi przychodzi do głowy, odnośnie całości tekstu to: creepy.
Jedyna rada: NIE CZYTAĆ W BOŻE NARODZENIE. Ja się cieszę że skończyłam po gwiazdce, bo inaczej te święta mogłyby przestać kojarzyć się przyjemnie.
Jeśli ktoś lubi szukać w historiach drugiego dna, i grzebać w charakterach bohaterów, można doszukać się rozkmin egzystencjalnych, i spraw dotyczących etyki podobnych jak w "Zbrodni i karze", czyli: czy morderstwo zawsze jest zbrodnią, czy też może zostać wybaczone jeśli ma się dobre zamiary, i chce się komuś 'pomóc'?
Podsumowując: Nosferatu jest niesamowite. Joe wspiął się na wyżyny. Samo wydanie albatrosa i oprawa graficzna jest intrygująca i nietypowa. Fajnie, gdy podczas czytania zaskakuje nas 'coś innego' Nie tylko zwykłe tytuły rozdziałów, typowe zdania je rozpoczynające i równoległe rozłożenie akcji. Tutaj wszystko jest szczególne.